
Dzisiaj przychodzę z przemyśleniami i przeżyciami, które pomogły mi w samorozwoju. Bardzo intensywne zmiany we mnie zadziały się na początku roku 2024 i trwają do dziś. Wtedy postanowiłam wziąć odpowiedzialność za swoje życie. To niesamowite jak w ciągu kilku miesięcy może się zmienić całe wasze spojrzenie na świat. Na końcu też daję rady jak wejść w proces terapeutyczny (tudzież po prostu rozwojowy).
Nie musicie się zgadzać ze wszystkim co tu napiszę. Ja też się z tym kiedyś nie zgadzałam. Nie będę tym razem odsyłać do żadnych źródeł. Jeśli potrzebujecie głębszych definicji, poszukajcie w Google.
Na potrzeby czytelności tekstu, piszę w formie męskiej, ale jest to kierowane do wszystkich zaimków.
Czas jest umowny
Albo po prostu: czas nie istnieje. Może myślisz, że to szalona teoria – spoko. Z drugiej strony, żadne wielkie odkrycia, wynalazki czy reformy by nie powstały gdyby ktoś nie odważył się pomyśleć inaczej. Mikołaj Kopernik sprzeciwił się całemu światu i miał rację. 💁♀️ To dopiero był odważny gościu.
Nie będę się tu rozpisywać o fizyce, ale wspomnę tylko – o teorii względności, wg. której czas płynie wolniej jak jesteś w ruchu albo modelach czarnych dziur, gdzie również czasoprzestrzeń jest zakrzywiona.
Prostymi słowami chodzi mi o to:
1. Wrzucanie wszystkich zdarzeń w te same ramy czasowe jest bez sensu.
Może nam się wydawać, że “za krótko kogoś znamy” żeby cokolwiek mogło między nami zaistnieć lub „za długo” kogoś znamy żeby mógł nas zaskoczyć. Tylko, że nie ma czegoś takiego jak liczba dni na poznanie człowieka. Możesz znać kogoś całe lata i nic o nim nie wiedzieć, a możesz też w kilka dni poznać zachowania, dylematy i historię jednego człowieka. Nie chodzi o czas znajomości, ale o jej intensywność i o to jak się przy kimś czujemy. I na tej podstawie już możemy stwierdzić czy ta znajomość jest wartościowa dla nas.
2. Póki żyjesz nigdy nie jest za późno.
Nie istnieje też coś takiego jak bycie na coś “za starym”, „za późno” na zmiany itp. Z biegiem lat po prostu może być trudniej, bo przyzwyczajasz się (habituacja), a mózg powtarzając wciąż te same schematy utrwala je sobie i staje się mniej elastyczny. Jednak wciąż jest neuroplastyczny. To jest wspaniała cecha mózgu, która pozwala budować nowe połączenia neuronalne. Również takie nadpisujące te stare. 😉
3. Czas nie leczy ran. My się z czasem po prostu uczymy z nimi żyć. Ty leczysz swoje rany dając sobie czas.
Co to znaczy dawać sobie czas? To znaczy: naprawdę dawać czas sobie – być ze sobą w ciszy i obecności, bez rozpraszaczy. Porozmawiać z samym sobą. Z uważnością, współczuciem i wyrozumiałością. Mów do siebie wspierająco, tak jakbyś mówił do najlepszego przyjaciela, którego chcesz pocieszyć. Daj sobie czas. Tyle ile potrzebujesz.
4. Możesz uzdrawiać swoją przeszłość i kreować przyszłość poprzez teraźniejszość.
Tu i teraz to jedyny moment kiedy masz wpływ na swoje życie. Nie chodzi o obsesyjne skupianie się na tym co było lub będzie albo na tym co jest teraz nie myśląc wprzód czy wstecz. Chodzi o świadome uwalnianie starych, niekorzystnych schematów, pozbywanie się niepotrzebnych ograniczeń, uleczanie traum i lęków – żeby już nie kierowały Twoim dalszym życiem. A to wpływa na całą Twoją przyszłość.
Jeśli trudno Ci się skupić, to polecam praktykę medytacji. Np. mindfulness (skupianie się tylko na odczuciach z pojedynczych zmysłów) lub medytacje prowadzone. Bardzo fajne medytacje można znaleźć na kanale u Klaudi Pingot. Ja bardzo lubię medytacje koherencji serca oraz medytacje do czakr. Nie musisz jakoś mega wierzyć czy angażować się w tę filozofię. Po prostu każda czakra odpowiada za jakiś aspekt naszego życia, np. poczucie bezpieczeństwa, kreatywność, odwagę, wyrażanie swojej prawdy itp. Skupiając się na tym, łatwiej to poukładać. Spróbuj, tu podsyłam playlistę – najpierw jest film z wprowadzeniem do czakr, a potem filmy z wszystkimi czakrami po kolei i medytacją na końcu. 🧘♀️
Zmiany świata zaczynają się od jednostki
I ogólnie zmiany zaczynają się od zmiany, bo bez zmiany nie ma zmiany. 🤯
Zmiany są ważne i rozwijają, choć są ciężkie. Wiecie dlaczego są ciężkie? Bo mózg się boi tego co nieznane. Warto po prostu zacząć współpracować ze swoim mózgiem i oswajać go z tym, że tak naprawdę nie ma się czego bać.
Znane jest bezpieczne, nawet jak nie jest dla Ciebie najlepsze. Wspominałam o zjawisku habituacji – zdolności mózgu do przyswajania się do panujących warunków, nawet jeśli są niesprzyjające. I tak np. wchodząc do jeziora woda z czasem przestaje być zimna. Jednak nie znaczy to, że się magicznie ogrzała, po prostu Twój organizm się przyzwyczaił do tego środowiska, w którym się znalazł. A potem wychodzisz z wody i jest Ci zimno, więc jednak wolisz zostać pod tą zimną wodą. Znasz to uczucie? Tak samo jest z życiem. Jeśli jesteś w warunkach, które Ci nie służą to nie znaczy, że nagle zaczęły Ci służyć. To jest tak zwane przeze mnie tkwienie w komfortowym dyskomforcie.
I jasne, że boimy się tego co nieznane. To jest normalne, bo po prostu jeszcze tego nie doświadczyliśmy. Wymyślamy wymówki, że może to nieodpowiednia pora, że może muszę najpierw więcej zarobić albo zrobić jakiś kurs. I nawet jak robisz te kursy czy odkładasz pieniądze to wciąż nie czujesz się w pełni gotowy.
Spojler: raczej nigdy nie poczujesz się w pełni gotowy 😀 Jak coś chcesz zrobić to przygotuj się na tyle ile możesz i po prostu to zrób. Życie jest za krótkie żeby tylko o nim myśleć, a go nie przeżywać. Każde doświadczenie, nawet potencjalnie nieudane nas buduje i uczy. Nie musisz wiedzieć wszystkiego na 100% żeby zacząć, bo nauka często odbywa się w trakcie. Niepewność jest ok, dzięki niej i ciekawości dzieją się największe odkrycia. Nic nie musi być idealne żeby działało. Zresztą ideał to iluzja. Bycie doskonałym to najgorsze co możesz dla siebie zrobić. Czasem lepiej żeby coś było zrobione niż perfekcyjne.
Nie wykminisz niczego nowego działając na starych schematach myślenia. Mózg buduje ścieżki neuronowe, które raz użyte zawsze będą działać tak samo, chyba że pokażesz mu inną ścieżkę. To działa trochę jak algorytm w komputerze, który mając ograniczone dane będzie wyrzucał wciąż te same rozwiązania. Stając się świadomym innych możliwości, masz już wybór jak zareagować.
Polecam więc otworzyć się na zmiany i poznawać, doświadczać, uświadamiać się i wybierać mądrze. 😌
Nasze relacje to odbicie nas samych
Nawiązując do tezy Junga o lustrach i projekcji swoich cech na innych ludzi – to co ludzie mówią o Tobie zazwyczaj nie jest o Tobie tylko o nich samych. I ogólnie w relacjach uczymy się i o sobie nawzajem jak i o sobie samych. Warto docenić to, że druga osoba daje Ci wgląd w siebie i potencjał do wzrostu. Nawet jak Cię denerwuje. 😇 Często jest tak, że nie denerwuje Cię nawet ta osoba tylko te cechy w niej, które uruchamiają w Tobie aspekty Ciebie, które wypierasz lub które nie są po prostu z Tobą zintegrowane i uzdrowione. No ale niestety wiele osób tego nie rozumie i woli odejść niż zmierzyć się z samym sobą tak naprawdę.
Mam też wrażenie, że autentyczne relacje są coraz rzadsze. Ludzie są ze sobą “z przyzwyczajenia” albo szkoda im lat, które są już razem i wysiłku, który włożyli w ten związek, mimo że nie są już w nim szczęśliwi oboje. Tylko w sumie czego im szkoda? Szkoda im życia, w którym mogliby być szczęśliwi? 🤔 Wybierają świadomie cierpieć, bo kiedyś było coś fajnie, choć już teraz nie jest? Teraz jest teraz, a w przeszłości już nikogo nie ma. Co nie znaczy, że ta przeszłość jest bez wartości, wręcz przeciwnie – dobrze być wdzięcznym za te chwile.
I nie zrozumcie mnie źle. Warto dbać o relacje i je pielęgnować. Wręcz zalecam. Każdego dnia. Bo jak tego nie robicie, relacja znika. Myślicie, że już wszystko o sobie wiecie, ale to nieprawda. Człowiek całe życie się uczy, cały czas się rozwija, w jego mózgu zachodzą zmiany zależnie od sytuacji w jakiej się znajduje i refleksji, które generuje. Nic się nie wypala, po prostu wy przestajecie się poznawać. Ale bywa i tak, że ktoś jest odpowiedni dla Ciebie tylko w danym momencie Twojego życia. Później oboje wzrastacie i okazuje się, że macie inne wartości i po prostu nie rezonujecie już ze sobą. Oczywiście warto walczyć o siebie, ale po prostu czasem są takie sytuacje nie do przeskoczenia, gdzie jedynym wyjściem jest podziękować sobie za to wszystko co było, ale wybrać szczęście zamiast tkwić na siłę w czymś co nie działa. Ale też nie rezygnujmy z siebie tylko dlatego, że w tym momencie jest trudno. Jeśli tylko obie strony chcą to zawsze znajdą sposób.
Ultra ważne jest to, że w relacji jesteśmy my przeciwko problemowi, a nie przeciwko sobie.
Czasem jest też tak, że jedna strona bardzo chce zostać, a druga bardzo chce odejść. I dla tej pierwszej osoby jest to bardzo bolesne. Tylko, że nie da się wymagać od innych więcej niż chcą dać. W sensie da się wymagać, ale jeśli oni nie chcą to i tak nie dadzą. Najbardziej boli moment, kiedy uświadamiasz sobie, że ktoś dla Ciebie znaczył wszystko, podczas gdy Ty dla niego nie znaczyłaś nic. Ale no wiadomo. Jak ktoś nie chce to nic i nikt na niego nie wpłynie. Nie znaczy to, że masz zaniżać swoje standardy czy zmieniać potrzeby. Nie chodzi o to żeby się kurczyć żeby się dopasować do kogoś i do jego ograniczonej przestrzeni dla Ciebie.
Twoje wybory tworzą Ciebie
Zauważyłam tę tendencję, że ludzie którzy są ‘mali’ starają się żebyś też się poczuła mała, a ludzie którzy są ‘wielcy’ chcą żebyś też była wielka. To jest w sumie prosta zależność – każdy chce Ciebie sprowadzić do swojego poziomu.
Masz wybór czy chcesz otaczać się ludźmi przy których wzrastasz, czy próbować się dopasować do ludzi, przy których stoisz w miejscu lub nawet próbują zahamować Twój rozwój. Ogólnie nie ma jednej prostej recepty. Ale pewne jest to, że masz pełne prawo odciąć się od towarzystwa, które już z Tobą nie rezonuje. I jeśli ktoś woli patrzeć jak się męczysz niż jak się realizujesz, to jest totalnie znak żeby tę relację uciąć. Warto otaczać się ludźmi mądrzejszymi od siebie, bo tylko od nich możesz się czegoś nauczyć. Szukaj inspiracji. Nie bój się rozmawiać i tworzyć kontakty, nie bój się realizować swoich pomysłów i mówić o nich. Nie bój się pytać o wyjaśnienie albo informować kiedy czegoś nie rozumiesz.
Dobrze jest poznać swoje wartości i żyć według nich, a nie dopasowywać na siłę i zmieniać siebie pod wpływem innych osób. Chcę podkreślić, że nasze decyzje dużo o nas mówią, więc warto je podejmować świadomie. Dopóki nie jesteśmy świadomi, działamy chaotycznie. Świadomość tworzy porządek. A mózg czasem działa bardzo przewrotnie – nawet jak coś jest dobre i bezpieczne, to może zostać odrzucone nieświadomie, bo mózg tego po prostu tego nie zna i nie wie jak sobie z tym poradzić. Świadomość tego mechanizmu tu pierwszy krok do jego przełamania.
Ważne żeby wiedzieć, że nawet jak inni tak robią, ja nie muszę być taka sama.
Jeśli robisz coś, co z Tobą nie rezonuje, np. krzywdzisz kogoś i potem źle się z tym czujesz, to nie znaczy, że jesteś złym człowiekiem. To znaczy, że jeśli nie czujesz się dobrze z krzywdzeniem ludzi to działaj tak żeby starać się ich nie krzywdzić. 🙌 Ani siebie.
Osoba silna psychicznie to nie ta, która udaje, że nie ma problemów i nic jej nie rusza. Osoba silna psychicznie to osoba, która wie kim jest. I nie zmieni swojego zdania, wartości ani szacunku do nikogo tylko dlatego, że ktoś ją traktuje źle. Siła polega na tym, aby nie zmieniać swojego zachowania na takie samo, które rani Ciebie. Osoba, która rani, ma prawdziwy problem, a osoba silna psychicznie nie chce być taka sama. Życie bez zemsty jest prawdziwą siłą. A siła to nie odpyskowanie, ale wyzbycie się mściwości i wzajemności na rzecz własnego spokoju.
Miłość vs Lęk
Jest taka teoria, że w życiu kierują nami dwa główne uczucia: miłość albo lęk.
Można się więc zapytać siebie: Czym wolę kierować się w życiu? Co ma mnie prowadzić? Miłość, ciekawość i zaufanie czy lęk, niepewność i ograniczenia?
Lęk jest naturalną ludzką emocją, czyli reakcją na dany bodziec. To jest informacja od Twojego organizmu dla Ciebie. Lęk jest potrzebny żeby Ci mówić, że coś jest nie tak. Nie blokuj tego, tylko zastanów się co jest nie tak i dlaczego. Świadomość lęku czyni go mniejszym.
A odwaga to nie brak lęku. Odwaga to działanie mimo lęku. 💪
Wiem, że lęk jest tą emocją z kategorii “nieprzyjemne”, ale te nieprzyjemne emocje też są ultra ważne. W ten sposób nasz organizm się z nami komunikuje. Nie potrafi po prostu inaczej. Warto z nim współpracować i zastanowić się co moje ciało chce mi powiedzieć przez tę emocję? I daj temu przepłynąć. Po prostu to obserwuj. Możesz interpretować swoje emocje jako informacje, a nie jako faktyczne zagrożenie, na które musisz reagować.
Nie można też zablokować tylko jednej emocji. Jeśli zablokujesz dopływ lęku, zamknie się też dopływ na autentyczną radość, wdzięczność, miłość itd. I stajesz się pustką albo dysocjujesz się od siebie – stajesz się obserwatorem własnego życia zamiast w nim uczestniczyć. Też przez to przeszłam. Naucz się kontrolować reakcje, nie emocje. Nigdy na odwrót.
I wiecie to nie jest tak, że jak ktoś Cię skrzywdzi to masz zamykać serce. Nie o to chodzi. Miłość to nie jest ograniczony zasób. A wręcz im więcej jej dajesz tym masz jej więcej. Nie wiem jak to działa, ale działa. 🤷♀️ Nie bój się kochać ludzi nawet jeśli oni nie kochają. Nie ma w tym nic złego i nie jest to nielegalne. Kocha się nie tylko za coś, ale też pomimo czegoś. Miłość jest bezwarunkowa w końcu. I nie jest tak, że „nie umiesz już nic poczuć”, bo umiesz, już to robiłeś, więc masz ten zasób w sobie. Tylko się zamknąłeś niepotrzebnie. Ale może najpierw spróbuj to uczucie skierować do siebie. Nie bój się swoich 'demonów’, one i tak będą zawsze Twoje, więc oswój je. Mając na uwadze fakt, że im więcej miłości tym więcej miłości. 🥰
No i podkreślam, że są różne rodzaje miłości i że każda może być inna, ale może być równie silna i wyjątkowa.
Tak w skrócie, uczucia które podnoszą: miłość, wdzięczność, współczucie, wybaczenie/odpuszczenie. Uczucia, które trzymają w dole: lęk, presja, zawiść, żal.
Uważność na siebie to nic złego
Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy jak wielkie znaczenie ma to, w jaki sposób sam mówisz do siebie i o sobie. Bądź dla siebie dobry, miły, czuły i wyrozumiały. Jesteś najważniejszą osobą w swoim życiu!
Pokochaj siebie, bo ludzie przychodzą i odchodzą, a ze sobą będziesz do końca życia. I nikt Cię nie uzdrowi miłością, bo prawda jest taka, że cała miłość tego świata Ci nie wystarczy, jeśli nie potrafisz jej przyjąć od samego siebie. Miłości własnej nie należy mylić z egocentryzmem czy samolubstwem. Chodzi o to żeby znaleźć balans między tym co dobre dla Ciebie i tym co nie szkodzi innym.
Przede wszystkim skończ sabotować swoje ciało! Twoje ciało kocha Cię tak bardzo, że każdego dnia utrzymuje Cię przy życiu, nawet mimo tego, że często pomijasz jego potrzeby (np. odpoczynku) lub wmawiasz mu, że jest niedoskonałe. I w ogóle nie ma czegoś takiego jak ‘niedoskonałości’ – to jest totalnie marketingowe hasło wykreowane dla marek kosmetycznych! A biznes się lubi kręcić na ludzkich potrzebach lub lękach, które sam generuje! (O marketingu też szykuję artykuł i mam nadzieję, że to mocno otworzy ludziom oczy.)
Nie wstydź się tego co robisz. Życie jest za krótkie żeby się siebie wstydzić. Nie bój się swoich pomysłów i nie chowaj się z nimi. Ani ze swoją twórczością, tak jak ja to robiłam przez wiele lat. 😅 Autentyczność jest spoko. A błędy są ludzkie. To z nich można wyciągnąć wnioski i nauczyć się czegoś. No i przestań siebie za wszystko krytykować i obwiniać. Nie masz aż takiej mocy żeby wszystko było Twoja winą. 😀
Ważne jest też zintegrowanie wszystkich aspektów Ciebie, czyli zarówno Twojego ciała, jak i umysłu (świadomości), mózgu (który trochę tam funkcjonuje biologicznie po swojemu i trzeba go programować), duchowości i ogólnie tego co się składa na Twoje “ja”.
Bądź dla siebie. Nie musisz być zawsze dla innych. Ludzie, w tym i Ty, mają prawo czegoś chcieć, potrzebować, oczekiwać itd., ale nie musisz tych potrzeb spełniać jeśli nie masz na to siły lub po prostu się na to nie godzisz. Nie jesteś w stanie być dla innych, nie będąc najpierw przede wszystkim dla siebie. Nie uratujesz wszystkich. Nie możesz nieść bagażu innych, tym bardziej jeśli oni sami nic z tym bagażem nie robią. Masz prawo podejmować decyzje, które są zgodne z Tobą i to jest okej. To jak to przyjmie ktoś inny i co się w nim wtedy zadzieje, to on sobie z tym musi poradzić. Nie jesteś odpowiedzialny za uczucia innych ludzi. Mimo że czasem chcemy żeby ktoś poczuł się dobrze/źle (czyli tak jak my chcemy), to nie mamy tak naprawdę wpływu jak ostatecznie ta osoba się poczuje i zareaguje.
Ciekawym i nowym dla mnie doświadczeniem było nauczyć się być w swoim ciele. Przepuszczać emocje. Nie tylko te trudne, ale też te przyjemne. Po prostu pozwolić sobie czuć wszystko. Taka dygresja: niesamowite jest to, że mózg ma funkcję, która nam pozwala przeżyć mimo bólu i że żaden ból nie jest nie do zniesienia. 🤯 Nie porzucaj siebie w trudnych chwilach. Daj sobie je przeżyć tak jak potrzebujesz.
Podsyłam przy okazji dwie moje grafiki (pierwszą sobie powiesiłam na szafie):
Moc wybaczania
Błędem jest myślenie, że my wybaczamy dla kogoś, żeby to on się poczuł lepiej. My wybaczamy komuś dla siebie, żeby uwolnić się od tego ciężaru, który on na nas nałożył. Można wybaczyć, ale to nie znaczy, że trzeba się pogodzić lub zapomnieć wszystkie krzywdy.
W moim poprzednim związku miałam dość częste epizody wybaczania. Nie było tak, że nie potrafiłam postawić granic. Wiem gdzie są moje granice i wiem w jakich momentach mogę je przesunąć, bo zależy mi na kimś i czuję się na tyle silna. Wiem też, że jeśli ktoś nie ma intencji mnie skrzywdzić to nie robi tego celowo. Jednak nie pozwolę na to żeby osoby, które przekraczają moje granice świadomie i z premedytacją były w moim życiu. Choć to też jest bolesne. 😥 To normalne, że czasem czujemy się źle z decyzjami, które były słuszne. I to jest ok.
I nie jest tak, że wybaczam z naiwności. Co prawda uważam, że jestem naiwna, ale moja naiwność nie polega na ufaniu, że wszystko jest prawdą. Ja po prostu zawsze ufam, że jeśli ktoś przychodzi po drugą szansę to można mu ja dać. Bo ludzie się zmieniają. Patrząc po sobie – dałabym sobie drugą szansę, bo dużo zrozumiałam i bardzo dojrzałam. Nie zawsze byłam taka wyrozumiała. Krzywdziłam ludzi, bawiłam się uczuciami, ignorowałam, manipulowałam, porzucałam bez wyjaśnień, wykorzystywałam. Nie wszystkich oczywiście, ale niektórych na pewno. Przyznaję się do tego przed sobą i przed Tobą, bo taka jest po prostu prawda i ja tego nie wymażę z mojej przeszłości. Nie ważne jakbym się tego bardzo wstydziła, to jest część mojej historii. Nie chodzi o to żeby nie popełniać błędów, tylko żeby się na nich uczyć. Wiele rzeczy we mnie i w moim zachowaniu się zmieniło. Ale jeśli ktoś dostaje drugą szansę i robi ciągle te same błędy i nie widzi w tym problemu to już jest coś nie tak.
I samemu sobie też możesz wybaczyć. Spróbuj sobie mówić taką formułkę:
Przepraszam siebie za to. Wybaczam sobie to. I kocham siebie mimo tego. 🩷
Stabilność i kontrola
Świat zewnętrzny nie jest stabilny i nigdy nie będzie. Zbuduj stabilność przede wszystkim w sobie.
Kiedyś zapytana o to czego pragnę najbardziej w życiu to odpowiadałam, że stabilności. Miałam wtedy na myśli mieszkanie, pracę, zdrowy związek itp. Ale dążenie do tego okazało się drogą bez końca, bo stabilność w świecie zewnętrznym po prostu nie istnieje. Możesz mieć dom i pracę, ale jedno losowe zdarzenie typu pożar, bankructwo czy restrukturyzacja firmy i nie masz już tego. A na większość rzeczy po prostu nie masz wpływu.
Na świecie nie ma ani porządku ani stabilności. Możesz tracić energię próbując uporządkować świat wokół siebie albo uporządkować siebie. A jak uporządkujesz siebie to okazuje się, że świat sam się porządkuje. Jedyna rzecz, na którą masz wpływ to Ty sam i Twoje własne decyzje.
Ważne jest zrozumieć, że żadne doświadczenie zewnętrzne Cię nie złamie, gdy sam stabilnie stoisz.
Paradoksalnie próbując kontrolować wszystko na zewnątrz, tracisz kontrolę. Nakładasz presję sam na siebie. Wyluzuj. Serio, przeżyjesz. Przeżyjesz jak spłonie Ci dom i przeżyjesz jak Cię zwolnią z pracy. Przeżyjesz nawet jak „nie będziesz miał za co żyć”. Nie jest tak łatwo umrzeć wbrew pozorom.
Cieszę się że nauczyłam się pobierać energię ze świata, a nie tylko świat ze mnie. I w końcu żyję, a byłam długo w trybie przerwania – byle tylko dociągnąć do piątku, opłacić rachunki, mieć co jeść itp. Chcę doświadczać życia dokładnie takim jakie jest, nawet jeżeli jest trudne, ale w tym wszystkim jest też piękne, ciekawe i niesamowite. 🍀
Prawda jest ważna
Mieliście taką sytuację? Jesteś z kimś blisko i wiesz jaka ta osoba jest prywatnie, kiedy 'grupa nie patrzy’. Potem się rozstajecie i ona udaje, że miedzy wami nigdy nic nie było i w ogóle Cię nie zna. A to co Tobie o sobie mówiła to w ogóle nieprawda, bo przecież nie ma problemów i świetnie sobie radzi bez Ciebie.
Kiedy się z kimś rozstaję to nie znaczy, ze tracę szacunek do tej osoby i że wymazuje mi się z pamięci wszystko co o niej wiem. Często patrzę na tę osobę w grupie, do której już nie należę, ale ona usilnie próbuje dalej się w nią wpasować. Patrzę na nią i myślę o tym wszystkim co mi o sobie powiedziała kiedy byliśmy blisko. I tak bardzo czuję wtedy, że jest innym człowiekiem.
I nie wiem czy to mnie oszukała czy ich.
Mam za sobą taką relację, gdzie akceptowałam drugą stronę taką jaka jest, ze wszystkim co wie i czego nie wie, z tym co umie i czego nie umie i czego się uczy. I była to osoba, na której mi bardzo zależało. Na tym żeby się dobrze czuła, żeby pokonała swoje ograniczenia. Przez długi czas myślałam nawet, że też jestem dla tej osoby ważna. Bo tak w sumie mi mówiła. A ja nie bałam się, że mnie zrani, bo ufałam, że naprawdę nie chce mnie skrzywdzić celowo i nie ma złych intencji wobec mnie. Z wyrozumiałością podchodziłam do tego, że po prostu nie potrafi jeszcze sama swoich zachowań ogarnąć. I ja chcę być z ludźmi mimo tego, dopóki świadomie nie są przeciwko mnie. Jestem zdania, że zawsze jest jakieś wyjście. Ale to nie znaczy, że będę przy tej osobie zawsze i mimo wszystko. Bo mimo całej sympatii, jeśli ktoś okazuje mi nielojalność, nieszczerość, agresję albo podcina mi skrzydła czy wciąż wątpi we mnie, to z szacunku do siebie nie będę takiej relacji ciągnąć.
Ubolewam nad tym jak ktoś mówi, że jestem super, ale nie pozwala mi być sobą. Kiedy próbuje wpłynąć na to jak wyglądam, jakie mam mieć potrzeby, a nawet na to jaką mam mieć 'ksywę’. I mam ogromny żal o to, że on wtedy mówił mi o tym jak dobrze się przy mnie czuje i jaka jestem legendarna, że opowiada o mnie swojej mamie i chce ze mną zamieszkać, ale ostatecznie okazało się, że no jednak nie. A raczej, że on tego nie chce. I to było mega przykre słyszeć jak dobrze jest ze mną w każdym aspekcie, ale on tego nie chce. I mnie nie chce. I w ogóle to już ma nową dziewczynę i 'no tak głupio by było’.
I zostałam z takim przeświadczeniem, że w niektórych ludziach jedyna prawdziwa, autentyczna i szczera rzecz to taka, że nie są prawdziwi, autentyczni i szczerzy. Ale jedno mi udowodnił – nie zasługiwał na to jak go traktowałam. A ja nie zasłużyłam na to jak on potraktował mnie. Mimo całej przykrej otoczki tej historii, to właśnie dzięki temu nauczyłam się, że jestem warta dużo więcej niż ochłapy, na które się godziłam. Za długo żyłam w przeświadczeniu, że nie jestem czegoś warta albo nie zasługuję na nic bezwarunkowo.
Kończąc prywatę, uświadomiłam sobie też, że próbując komuś pomóc na siłę, mogę robić mu krzywdę tak naprawdę. I sobie w sumie też, bo wytracam na kogoś energię, której ten ktoś nawet nie potrzebuje. I też musiałam zrozumieć, że prawdziwa miłość to spokój, a nie gonitwa za tym żeby „zasłużyć”.
W ogóle warto odpuścić presję, którą na siebie narzucasz. Ty sam lub inni. Te uczucia, że jesteś niewystarczający, że musisz bardziej itp. Kto sprawił, że tak myślisz? Zapytaj siebie tak naprawdę: czy to jest moje?
Ważna jest też otwartość na nowe informacje. Bycie z góry sceptycznym mocno ogranicza. Polecam przyjmować każdą opinię jako po prostu jedną z opcji. Możesz wysłuchiwać zdanie innych ludzi, przyjmując je do wiadomości, analizując i ostatecznie się z nim zgodzić lub nie. Swoją drogą tak można sobie wyrobić własne zdanie na wiele tematów – słuchając różnych argumentów i sprawdzając jak rezonują z Tobą. Możesz przyznać, że nie masz w czymś racji, a nawet, że całe życie byłeś w błędzie. Możesz w ogóle zmienić zdanie. I to jest ok.
Sens życia
Długo myślałam, że życie samo w sobie nie ma sensu i sens maja tylko rzeczy, którym ten sens nadasz. 🤷♀️ Ogólnie poniekąd tak jest, ale to nie znaczy, że trzeba nadawać sens wszystkim przypadkowym rzeczom.
Chodzi o świadome wybieranie swoich wartości i priorytetów. Bierz też pod uwagę to, że z czasem niektóre rzeczy mogą przestawać z Tobą rezonować. I to jest ok, bo dojrzewasz, zmieniasz się i nie wszystko co Ci kiedyś służyło wciąż ci służy. Nie kurcz się specjalnie tylko po to żeby się zmieścić tam, skąd już wyrosłeś! Nie ma nic złego w zmianie, nawet zmianie zdania, jeśli ze starym już się nie zgadzasz.
Ważna rzecz: życie nie musi być według schematu: szkoła -> studia -> praca -> małżeństwo -> dziecko etc. Życie składa się z etapów, z tym się zgodzę. Ale bardziej są to etapy Twojej wewnętrznej przemiany, a nie to co się dzieje w Twoim życiu na zewnątrz. Warto sobie zdać sprawę, że życie to nie jest schemat, który został Ci wpojony („Matrix”), a rzeczywistość jest taka jaką sam sobie wykreujesz – nie jaką Ci ktoś narzuci. To nie znaczy, że masz się buntować przeciwko systemowi i mieć wszystkich gdzieś. Ludzie stworzyli jakiś system żeby spróbować się ogarnąć jako społeczeństwo. To, że ten system nie działa za dobrze to inna sprawa, ale patrząc na przestrzeni lat, system zmieniał się niejednokrotnie. I każdy kolejny był potencjalnie lepszy. Może w końcu podsumujemy wszystkie błędy z przeszłości i stworzymy coś co będzie działać sprawnie. 🤔 A do tego jest potrzebne zjednoczenie społeczeństwa, a nie jego podziały (np. nagonka prawicy na lewicę i na odwrót). Nie chodzi o to żeby mieć rację tylko żeby umieć się dogadać (mówi się, ze lepiej mieć r(el)ację niż rację). Na szczęście coraz więcej osób to rozumie. Wszyscy jesteśmy tak samo zagubieni, bo wszyscy jesteśmy tak samo zaprogramowani przez społeczne przekonania, które się ciągną latami. Tylko, że kłamstwo powtarzane wiele razy nie staje się prawdą. Może ziemia jest płaska, bo jeszcze nikt tego faktu nie podważył? Dlatego ważną kwestią jest podważyć te (a więc swoje własne) przekonania żeby się w tym odnaleźć.
Możesz zaczynać od nowa tyle razy ile chcesz. Nie ma limitów! Weź pod uwagę, że nie ma sensu nadawać sztywnych ram czasowych takich samych dla każdego. Każdy ma swoje tempo rozwoju i to nic złego, że ogarniesz coś w wieku 40 lat, a ktoś inny to samo już wie mając lat 20. Ja mam teraz 29 lat i dopiero odkryłam co tak naprawdę chcę robić w życiu. Pomogło mi zadanie sobie takich pytań:
- Czego ja teraz potrzebuję?
- Jak ogarnę to co potrzebuję, to czego ja teraz chcę?
- Gdybym już miała to wszystko z punktu 1 i 2 – co wtedy bym robiła, czego bym chciała i czego bym potrzebowała?
I tak naprawdę odpowiedź na pytanie numer 3 mnie ukierunkowała.
Wielu ludzi goni za czymś czego nawet nie potrafi zdefiniować. Albo za czymś czego nawet nie chcą, byle tylko się dostosować do wymagań innych. Marnują swój czas i energię, co prowadzi do wypalania. W ogóle gdzie my się tak wszyscy śpieszymy? Czemu chcemy być za wszelką cenę 'lepsi’ i się wyróżniać? Zwykłość jest spoko. W zwykłości masz nieograniczone możliwości. Jesteś zbudowany z atomów, a atom zbudowany jest w 99,9999… % z próżni, podobnie jak kosmos. Masz w sobie cały wszechświat i jego nieograniczony potencjał. 🌠
Moja filozofia jest taka: wszystko co masz to nieograniczony potencjał oraz ograniczony czas i energię (no i przestrzeń fizyczną, bo mentalna jest nieograniczona). Wybieraj więc mądrze na co je przeznaczysz.
Pamiętaj, masz prawo do własnej ścieżki. Nie musisz być taki jak wszyscy. Możesz robić swoje mimo tego „co inni powiedzą”. Odwagą jest wyznaczać własną drogę, a nie iść szeroko wydeptaną ścieżką. Większość dorosłych, którzy uważają, że dorosłość jest straszna, tak naprawdę jeszcze wcale nie dorosło. Życie wcale nie jest takie trudne, ale ludzie mają tendencję do utrudniania sobie życia. Chcą uznawać tylko to co pewne i sprawdzone. Wszystko wyjaśniać logiką lub matematyką. A świat jest tak naprawdę bardzo prosty, to matematyka jest trudna. Nie myśl o problemach tylko o rozwiązaniach.
Proponuję Ci narysować: oś czasu swoich sukcesów. 🏆 Od początku życia do teraz. Małych czy dużych – nie ważne. To ma być coś co TY uważasz za SWÓJ sukces, a nie inni.
Zobacz ile już masz z osobą, ile już przeszedłeś i ile cię jeszcze może spotkać.
Porady jak wejść w proces terapeutyczny
Nazywam to procesem terapeutycznym, ale równie dobrze można to nazwać procesem rozwoju, dojrzewania. I chodzi mi o dojrzewanie, które zachodzi wewnątrz, a nie na zewnątrz. Jeśli w tym procesie potrzebujesz wsparcia i terapii – to znaczy, że wszystko z Tobą okej, bo zależy ci na sobie i chcesz dla siebie jak najlepiej! Nie ma nic złego w proszeniu o pomoc. Korzystaj z dostępnej pomocy, najlepiej certyfikowanego terapeuty. WAŻNE! Zawsze sprawdzaj kwalifikacje, bo niestety dużo jest samozwańczych terapeutów-uzdrowicieli, żerujących na ludzkich potrzebach. Terapeuta nie da Ci rad, ale nakieruje na to żebyś sam je odkrył w sobie. Tak naprawdę znasz wszystkie odpowiedzi i masz w sobie wszystkie zasoby. Tylko trzeba Ci pomóc je odnaleźć.
Pamiętaj, że terapia to proces. Nie uzdrowisz całego życia jedną rozmową. Prawdopodobnie parę razy w tym procesie poczujesz, że „otwierają Ci się oczy” i za każdym razem będziesz myślał, że Cię w końcu 'oświeciło’, a potem pojawi się kolejny taki moment i zrozumiesz, że takie momenty się będą pojawiać cały czas, bo nie ma żadnego 'szklanego sufitu’ do osiągnięcia.
Moja terapia ze specjalistami trwała (z przerwami) około 10 lat, bo po prostu nie wiedziałam o co w tym w sumie chodzi, jak to działa, jak to mnie uzdrowi. Ale w końcu coś zaskoczyło i teraz dzielę się swoimi doświadczeniami żeby ułatwić tę drogę innym.
Kilka moich rad żeby lepiej wejść w proces terapeutyczny:
👉 Z innymi nie musisz być szczery, ale ze sobą bądź. Totalnie szczery, z odrzuceniem ego, wstydu i dumy. Z terapeutą też staraj się być szczery. No i ogólnie z ludźmi tez polecam.
👉 Nie wstydź się siebie, bo jesteś najbardziej super jak jesteś autentyczny. I tylko na tej podstawie możesz stworzyć relacje, które są prawdziwe.
👉 Najpierw bierz pod uwagę swoją opinię, potem zdanie najbliższych, a dopiero na końcu myśl 'co inni powiedzą’. Ten końcowy krok to nawet możesz pominąć.
👉 Nie bój się prosić o pomoc, wyjaśnienie albo poradę jeśli czegoś nie rozumiesz. Nie wstydź się przyznać, że czegoś nie wiesz. Nie jesteś sam.
👉 Traktuj na równi swoje ciało, umysł, mózg, emocje, duchowość i wszystko co się składa na Twoje 'ja’ – to musi współpracować żeby działało!
👉 Daj sobie czuć emocje – nie tylko dopuszczaj do świadomości „jestem radosny”, ale czuj je fizycznie w ciele. Także te nieprzyjemne. Odcinając się od emocji tracisz wszystkie – i te przyjemne i te nieprzyjemne, nie da się odciąć emocji wybiórczo, a emocje są super, bo to Twoje ciało, które Ci coś komunikuje, posłuchaj go (siebie).
👉 Terapia wymaga czasu, systematyczności i bycia konsekwentnym, nawet jak długo nie widać efektów. Nie tylko cel jest ważny, ale cały proces i droga do celu.
👉 Nawet jak Ci się uda wejść na 'inny poziom świadomości’, to mózg i tak lubi testować stare schematy i będzie próbował je czasem powtarzać. Ważne też żeby nie zaprzestawać procesu po pierwszych efektach.
👉 Jak coś boli to znaczy, że chce uwagi. Jak z czymś czujemy się źle to znaczy, że coś się w nas procesuje. O to chodzi – coś się dzieje, czyli proces działa.
👉 Kiedy jakieś wydarzenia z życia do nas wracają, np. ten sam schemat relacji powtarza się z innymi osobami – zatrzymaj się na chwilę, poszukaj „wyzwalacza” i co ten „wyzwalacz” w Tobie aktywuje – jaki mechanizm cały czas Cię ciągnie do tych samych wydarzeń. Co tu nie działa?
👉 Będą gorsze momenty, ale będzie Ci je coraz łatwiej przetrwać. Pamiętaj, że życie nie polega na braku problemów. Chodzi o Twoje podejście do nich.
👉 Według mnie teoria jest tak samo ważna jak praktyka, więc te wszystkie ćwiczenia 'pisane’ i 'rysowane’ też polecam robić sumiennie.
👉 Podważaj swoje własne schematy myślowe i przyjmij możliwość, że możesz się mylić. I że Twoje postrzeganie rzeczywistości nie musi być takie samo jak innych ludzi.
👉 To co uważasz za swoje braki lub słabości przekształć w swoje zasoby, np. zamiast „zmarnowałem szansę” pomyśl „jak wykorzystać tę wiedzę żeby nie popełnić tego błędu ponownie” lub „nie mam pewności siebie” przekształć w „mam pełne pole żeby zbudować pewność siebie w zdrowej wersji”.
👉 Przyjmij, że wszystko dzieje się tak jak ma się dziać. Czasem coś nawet bolesnego dzieje się po to żeby nas chronić lub żeby nam coś uświadomić. Zawsze jest jakieś wyjście, tylko czasem go nie widzisz.
👉 Otwórz się na zmiany – one NIE są straszne, są bardzo rozwojowe! Tu przytoczę kilka moich ulubionych cytatów:
“Jeśli chcesz być tam, gdzie nigdy nie byłeś, musisz iść drogą, którą nigdy nie szedłeś. Jeśli chcesz osiągnąć to, czego nigdy nie miałeś, musisz robić to, czego nigdy nie robiłeś.”
„Jeżeli robisz to, co zawsze robiłeś, dostaniesz w zamian to, co zawsze dostajesz.”
„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.”
👉 Nie musisz być wszystkiego pewny i na 100% gotowy. Po prostu działaj. Tu też kilka cytatów:
“Nigdy nie wzniesiesz się ponad to, czemu nie chcesz spojrzeć w oczy.”
“Pudłujesz 100% strzałów, jeśli w ogóle ich nie wykonujesz.”
“Zawsze wydaje się, że coś jest niemożliwe, dopóki nie zostanie to zrobione.”
Często na początku procesu pojawiają się opory. Ale samo rozpoczęcie i chęci są ważne, bo jak ktoś czegoś nie chce no to nikt mu nie pomoże nieważne jakby się starał. Terapia to długi i trudny proces i musisz wiedzieć, że 80% terapii jest Twoją własną pracą, a tylko 20 lub nawet mniej % to praca z grupą albo terapeutą.
Dziękuję za wszystko co przeżyłeś w swoim życiu, bo to doprowadziło nas wszystkich do tego miejsca i czasu kiedy mogliśmy się tutaj połączyć. Może komuś to pomoże, może kogoś nakieruje. Jeśli pomoże chociaż jednej osobie to będę zadowolona. 🩷
—
Chcę podkreślić:
Chcę podkreślić, że to wszystko to nie są wyłącznie moje myśli i cytaty, bo bazuje na wiedzy i doświadczeniach wielu ludzi. Każdy człowiek, który był w moim życiu dał mi jakąś wiedzę i jakaś lekcje, zebrałam to do kupy po prostu. I wciąż się uczę.
Chcę podkreślić że, ja nie jestem ekspertka w dziedzinie psychologii czy socjologii, nie mam wykształcenia itp. i nie należy brać moich słów za pewnik. Opowiadam jedynie z perspektywy osoby, która przeszła i wciąż przechodzi przez proces terapii i samorozwoju. Chcę się podzielić tym co mi pomogło i co mnie otworzyło.
Chcę się też podzielić moją historią, bo moja postawa wobec świata i ludzi przyjmowała wiele form na różnych etapach mojego życia. Staram się być maksymalnie szczera i chcę żeby było jasne, że nie ma ludzi nieomylnych. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami. To znaczy, że wszyscy popełniamy błędy, ale też, że wszyscy mamy potencjał do wzrostu i rozwoju.
Dziękuję za przeczytanie i trzymam kciuki. Wszyscy jesteśmy ważni i wszyscy mamy możliwości zmiany swojego (a nawet czasem cudzego) życia na lepsze. ☺️
PS Autorem zdjęcia jest Fotograf Soplica1. Modelka to ja.


